+ BLOG

Zaraza nie wybiera. Ty możesz

zjedź niżej
Zaraza nie wybiera. Ty możesz

Wiele się teraz mówi o decyzjach jakie musimy podejmować lub o konsekwencjach decyzji podejmowanych przez kogoś w odniesieniu do nas samych. Od decyzji – czy zostać w domu czy jednak spotkać się ze znajomymi, przez decyzje jak zorganizować sobie codzienność w izolacji, po te, które ktoś podjął za nas np. zwalniając nas z pracy. A jak oceniamy decyzje podjęte wcześniej? Czy żałujemy czegoś co zrobiliśmy lub czegoś czego nie zrobiliśmy dwa – trzy miesiące temu? Jak izolacja wpływa na ocenę naszego szerokorozumianego otoczenia?


Trwa Wielki Tydzień w Kościele rzymskokatolickim. Przed nami najdziwniejsze Święta Wielkanocne naszego życia. Prawdopodobnie od czasów II Wojny Światowej nie było tak dziwnych świąt, gdzie rozsądek podpowiada, żeby nie spotykać się z rodzinami; wizyty w sklepach odbywają się w prawie okupacyjnej atmosferze, a nasze plany są tak niepewne jak smak żurku przed przyprawieniem. Oczywiście daleko nam do świąt z czasów okupacji opisywanych np. przez Aleksandrę Zaprutko-Janicką w książce „Okupacja od Kuchni”, czasów, w których za nielegalne świniobicie można było trafić do Auschwitz, warzywa hodowano w podwórkach kamienic, a zużytymi fusami handlowano na czarnym rynku. „Okupacja od kuchni” to w dużej mierze historia polskiej zaradności i hartu ducha! I chyba ta zaradność i hart ducha jest dziś wyjątkowo na czasie – tym bardziej w obliczu coraz częstszych porównań obecnej rzeczywistości do czasów wojennych a tego co nas czeka niebawem – powojennych.

 

W skrócie – czasy są wyjątkowe. Odczuwamy to na każdym kroku, których i tak za dużo nie zrobimy zamknięci w czterech ścianach. Wprowadzane przez rządy państw coraz bardziej surowe restrykcje ingerujące w nasze życia skłaniają nas do refleksji – jak byliśmy przygotowani do tego, co się dzieje oraz jak w ogóle żyliśmy przed pandemią, czego potrzebowaliśmy, jak zorganizowaliśmy sobie nasze życia oraz jakie decyzje podejmowaliśmy. Izolacja jest jak poker – właśnie padło słynne „sprawdzam” w kontekście decyzji, które podejmowaliśmy przez lata.

 

Nasze wybory, których skutki odczuwamy szczególnie teraz, można pogrupować w następujące obszary: praca, mieszkanie i wyposażenie, związki z ludźmi, rzeczy „na wszelki wypadek, przygotowanie psychiczne, czyli umeblowanie naszych szarych komórek. Mówi się, że w perspektywie krótkoterminowej mamy tendencję do żałowania rzeczy, które zrobiliśmy. Zła decyzja biznesowa, kłótnia z partnerem, zbyt duża ilość pracy (1/4 wszystkich naszych żali). W perspektywie długoterminowej z kolei zwykle żałujemy rzeczy, których nie zrobiliśmy. Podróż marzeń, spędzanie czasu z bliskimi, rozwijanie swoich hobby (aż 3/4 wszystkich naszych żali w odniesieniu do decyzji).

 

Praca

 

Jeden z cięższych tematów dzisiaj. Obok zdrowia, które determinuje całą dzisiejszą rzeczywistość to praca jest teraz chyba najtrudniejszym tematem. Z jednej strony mamy pracodawców, którzy często u progu bankructwa MUSZĄ podejmować trudne i bolesne decyzje o redukcji zatrudnienia lub innych zmianach kadrowych. Z drugiej mamy pracowników, którzy niczym Omega podczas sztormu na środku Pacyfiku, zastanawiają się czy przetrwają obecną sytuację. Łatwo mówić o rynku pracodawcy czy pracownika i skutkach każdego z nich, ale w dzisiejszych pół-wojennych czasach nic nie jest takie jak zawsze. W przypadku pracy ciężko o konstruktywną refleksję. Czy szef kuchni restauracji żałuje dziś, że nie został programistą? Czy trener personalny wolałby jednak zostać policjantem? Czy młodszy stażem nie chciałby jednak być dziś w zarządzie jakiejś firmy? Często to, co dziś robimy, jest spełnieniem naszych marzeń lub logiczną ścieżką kariery. Wydaje się, że tu o żal do samego siebie ciężko. Nie wiem też, czy wiedząc co się wydarzy w 2020 r,, poszlibyśmy na inne studia 10, 20 lat temu? Być może następnym razem zwrócimy uwagę na inne rzeczy wybierając pracodawcę, inne rzeczy będą dla nas wartościowe, np. atmosfera w firmie lub podejście do pracownika, a nie tylko pieniądze czy szybki dojazd do firmy. 

 

Mieszkanie i wyposażenie

 

Masz dom z ogródkiem? 20-metrową kawalerkę? Mieszkanie 3-pokojowe? Każdy gdzieś mieszka i każdy mieszka z kimś lub sam. To banalne stwierdzenia. Ale już sama konkretna sytuacja przekłada się na naszą ocenę codzienności w czasach izolacji. Żałujemy, że jednak nie zrobiliśmy dla siebie gabinetu? Przecież wiele osób mieszkając z rodzicami miało swój pokój, a w nim łóżko, szafę, komodę, biurko do pracy, wygodne krzesło itd. itp. Dzisiaj pracujemy z jadalni czy kuchni. Traktowaliśmy często nasze mieszkania jak hotele – w końcu pracujemy całymi dniami i do mieszkania wracamy tylko na noc. Co człowiek to inna historia i sytuacja „lokalowa”. Czy izolacja zmienia nasze potrzeby? Zmienia wartości? Czy tylko uświadamia, że nawet w czasach „dobrobytu” warto organizować sobie – nawet niewielkie – ale przestrzenie do pracy, odpoczynku itd. itp. Podobno w ostatnich tygodniach na Allegro skoczyła bardzo widocznie sprzedaż drukarek. Ile jeszcze sprzętów dokupowaliśmy na te czasy? Myślę, że wiele osób choć raz zaczęło zdanie od „kurcze, szkoda, że nie mamy…”.

 

Związki z ludźmi

 

Trudno sobie wyobrazić, że relacje z ludźmi zaczniemy budować „na wszelki wypadek”, czy po to, żeby w czasach pandemii nie żałować żadnych decyzji. Niezliczona jest już liczba memów żartujących z relacji mąż-żona lub rodzice-dzieci. To niezwykle trudna próba. Próba zgrania, próba charakterów, próba relacji. Żarty o tym, że po pandemii urodzi się wiele dzieci czy będzie sporo rozwodów pewnie mają w sobie ziarno prawdy. Żeby próbować być dobrymi rodzicami, ludzie muszą najpierw być najlepszymi przyjaciółmi. Niestety izolacja jest też koszmarem dla ofiar przemocy domowej. - Nie odwiedzają nas babcie, dziadziusiowie, a zatem nie możemy radzić dzieciom, żeby szukały pomocy u innych członków rodziny. Naprawdę sytuacja jest pod tym względem wyjątkowo sprzyjająca oprawcom – mówiła na antenie tvn24 doktor Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy. Czy dzisiejsze czasy nie są też momentem na refleksję jak i z kim budujemy relacje? I te prywatne, intymne i te towarzyskie. Nagle zaczyna nam brakować ludzi, kontaktu z nimi, piszemy lub dzwonimy do znajomych, z którymi normalnie nie gadaliśmy. Ciekawe. 

 

Rzeczy „na wszelki wypadek”

 

Gdy ogłoszono pierwsze restrykcje związane ze stanem zagrożenia epidemicznego, ludzi rzucili się na sklepy. Znikało prawie wszystko. Jednocześnie późniejsza izolacja uświadomiła wielu jakie braki mają w rzeczach na co dzień nieprzydatnych, a w takiej „pełnej” izolacji jednak potrzebnych. Niewiele osób miało pewnie plecaki medyczne, z paczką 100 nitrylowych rękawiczek, czy kilkoma maseczkami – „na wszelki wypadek”. Są też prepersi – ludzie gotowi na apokalipsę. Jednak zanim świat wywróci się do góry nogami, warto pomyśleć czy właśnie „przygotowanie” nie jest kluczem do sytuacji kryzysowych. Czy nie warto – „następnym razem” – wyposażyć się w kilka rzeczy awaryjnych. Może latarka? Może jakiś składany nóż albo multitool? A może właśnie ciut lepiej wyposażona apteczka? Być może ta izolacja pokazuje nam braki w innych przedmiotach, które w sumie by się przydały? Krzysztof Pluta, operator Jednostki Wojskowej Komandosów i pierwszy w Polsce absolwent kursu Special Operations Combat Medic (SOCM) elitarnej szkoły JSOMTC dla medyków sił specjalnych USA, w swojej książce „Wir. Na Linii ognia” pisze między innymi o wyposażeniu w sprzęt medyczny – jeśli nie wiesz jak czegoś użyć, po co to masz? Podobnie jest nie tylko ze sprzętem medycznym, ale tez z dozbrajaniem się w rzeczy „na wszelki wypadek”. Warto to przemyśleć zanim dokona się przesadnich zakupów, chociaż obecna sytuacja pokazuje, że im ktoś lepiej jest przygotowany, tym mniej sytuacji może go zaskoczyć.

 

Przygotowanie psychiczne, czyli umeblowanie naszych szarych komórek

 

Dzięki swojej postawie i samozaparciu admirał James Stockdale stał się najbardziej znanym amerykańskim jeńcem wojennym. Pojmany w Wietnamie w 1965 roku w niewoli spędził prawie 8 lat. Wielokrotnie torturowany, nie tylko nie pozwolił się złamać ale pomagał i podtrzymywał na duchu innych jeńców. Admirał po wyjściu na wolność został zapytany, jak udało mu się wytrwać. Słowa, które wypowiedział są dziś znane jako paradoks Stockdale’a: nie wolno mylić wiary, że uda się na końcu zwyciężyć, której nigdy nie można utracić – z umiejętnością stawienia czoła nawet najbardziej brutalnym faktom otaczającej Cię rzeczywistości, jakiekolwiek by one nie były. Stockdale twierdził też, że pierwsi umierali… optymiści. Był zdania, że musisz zachować wiarę, że Ci się uda, ale jednocześnie na bieżąco stawiać czoło rzeczywistości. Jaka lekcja płynie z historii Admirała? Warto uświadomić sobie, że obecna sytuacja jest tylko przejściowa. Nic nie trwa wiecznie. Jeśli się nie utraci wiary, że i tak się uda – można przetrwać wszystko. Trzeba tylko pokonywać codzienne trudności – jedna po drugiej.

 

Gerd Gigerenzer w swojej pracy “Fast and frugal heuristics. The tools of bounded rationality” twierdzi, że ludzkie procesy decyzyjne charakteryzuje ograniczona dostępność wiedzy dotyczącej wartości i konsekwencji wyboru poszczególnych opcji. Sytuacja ta generuje konflikt poznawczy i wynikającą z niego trudność określenia preferowanej opcji. Oczywiście świat nauki ostrzegał przed tym, co się dzisiaj dzieje – nie wymieniając SARS-CoV-2 czy COVID-19 – jednak kreśląc ryzyka i zagrożenia związane z potencjalną pandemią. Chyba mało kto – nawet wsłuchujący się w głos naukowców – rzucił się na przygotowania na pandemię. Jednak obecna sytuacja skłania do refleksji na temat naszych decyzji czy bycia przygotowanym na różne scenariusze. Były dowódca atomowego okrętu podwodnego USS Santa Fe kapitan David Marquet w swojej książce "Turn The Ship Around! A True Story of Turning Followers Into Leaders" twierdzi, że różnica między wygranymi i przegranymi nie polega na posiadaniu chęci do wygranej, ale chęci do przygotowania się do wygranej. Podziwiamy liderów, którzy wydają się podejmować błyskawicznie właściwe decyzje w gorących chwilach, nie skupiając się zupełnie na ciężkiej pracy poprzedzającej ich decyzję. Zdaniem Marqueta to właśnie planowanie i doświadczenie mogą pomóc w dokonywaniu codziennych wyborów i podejmowaniu właściwych decyzji w każdej sytuacji.

 

_

Autor: Andrzej Nowicki

COVID-19
Zobacz również

Dane spółki: DCG Sp. z o.o., ul. Towarowa 28, 00-839 Warszawa                                                     

REGON: 141316780

NIP: 5222877930

KRS: 0001067305

Obserwuj nas:
UE